Canon PowerShot A480

Canon wprowadza na rynek zmodernizowaną wersję popularnego kompaktowego PowerShota. Kieszonkowy model A480 zapewni skonstruowano tak, by każdy, nawet zupełny fotograficzny laik, mógł szybko cykać satysfakcjonujące zdjęcia.
Aparacik wyposażono w matrycę o rozdzielczości 10 megapikseli, przetwornik obrazu Canon DIGIC III oraz obiektyw z 3,3-krotnym zoomem optycznym. Jak przystało na sprytne kompakty, w A480 znajdziemy funkcję wykrywania twarzy oraz detekcji ruchu. Wśród 15 tematycznych trybów pracy znajdziemy tematy takie jak: "dzieci i zwierzaki" lub "wnętrza". Aparat pozwala także na kręcenie krótkich filmów wideo z prędkością 30 klatek na sekundę.
PowerShot A480 A480 jest naprawdę poręczny - cały gadżet jest aż o 25 proc. mniejszy od swojego cieszącego się sporą popularnością poprzednika. Do wyboru mamy aparat w kolorze srebrnym, czerwonym, niebieskim oraz czarnym. Co wygodne (zwłaszcza w warunkach wakacyjnych) jest zasilany bateryjkami AA, czyli "paluszkami".
Sugerowana cena: 499 zł.

żródło: dziennik.pl
[21.01.2009]

Sony A900

Od jakiegoś czasu była już częściowo znana specyfikacja Sony A900. Potwierdziła się w całości. Sercem aparatu jest 24,5-megapikselowy sensor Exmor CMOS o rozmiarze klatki małoobrazkowej (dokładnie 35,9 x 24 mm). Rozmiar zdjęć robi wrażenie - 6048 x 4032 pikseli. Matryca jest stabilizowana. To zupełna nowość w tej klasie sprzętu. Producent deklaruje, że efektywność stabilizacji wynosi od 2,5 do 4 stopni EV. Jasne "stałki" (35 mm, 50 mm, 85 mm) w połączeniu ze stabilizacją dają ciekawą kombinację, gwarantującą nowe możliwości fotograficzne w trudnych warunkach oświetleniowych. Pozostaje trzymać kciuki, żeby okolice tych 3 EV potwierdziły się w testach.
A900 Matrycę obsługują dwa procesory Bionz. Taki układ pozwala na fotografowanie z czułościami od ISO 200 do ISO 3200. Zakres ten można rozszerzyć o wartości ISO 100 i 6400. Przesadą byłoby pisać, że maksymalna czułość to "tylko" ISO 6400, ale nie da się nie zauważyć, że na tle konkurentów nie jest to szczególnie dobry wynik. Ma to związek z gęstością pikseli na matrycy i z ich fizycznymi wymiarami. Pod tym względem sensor w nowym Sony odpowiada 11-megapikselowej matrycy APS-C. Maksymalna prędkość fotografowania wynosi 5 kl/s.
Sony A900 został wyposażony w całkiem nowy układ autofokusa. 9 punktów krzyżowych zgromadzonych w centrum kadru wspomaganych jest przez kolejnych 10 umieszczonych bliżej brzegów. Nasze testy pokażą, jak takie rozwiązanie sprawdza się w fotograficznej praktyce. Układ AF może być korygowany przez użytkownika - front czy nie będzie więc problemem.
50-tka z przodu Kolejny ważny element lustrzanki - wizjer. W Sony A900 ten element prezentuje się bardzo przyzwoicie. Producent deklaruje 100% krycia kadru i powiększenie na poziomie 0,74x. Warto podkreślić, że matówka w nowym Sony jest wymienna, i to nie w serwisie, a przez użytkownika. Z tyłu aparatu znalazło się miejsce na znany z A700 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921 000 punktów. Aparat ma oczywiście wbudowane gniazdo HDMI, więc bez problemu obraz może trafić na duży ekran telewizora. To, czego wielu brakowało w starszej Alphie, to górny, monochromatyczny wyświetlacz z podstawowymi informacjami. Na szczęście w topowej lustrzance znalazło się dla niego miejsce.
Co prawda Sony A900 nie ma zintegrowanego uchwytu pionowego, ale i tak prezentuje się solidnie. Korpus wykonano ze stopów magnezowych - jego waga to 850 gramów. Producent gwarantuje trwałość migawki na poziomie 100 000 cykli - jak na tą klasę to niezbyt wiele. A900

żródło: fotopolis.pl
[15.10.2008]

Canon EOS 50D

Niemal równo rok temu Canon pokazał EOS-a 40D. Od tamtej pory konkurencja dokonała znaczącego postępu. Nic więc dziwnego, że wobec następcy tamtego modelu użytkownicy mieli sporo uzasadnionych oczekiwań. Sytuacja wyjaśniła się kilka dni temu, gdy chiński oddział firmy dopuścił do wycieku informacji na ten temat. Dziś jest już oficjalnie - Canon EOS 50D.
50-tka z przodu Dwucyfrowa seria EOS-ów od zawsze była adresowana do zaawansowanych amatorów. Nie byli oni szczególnie rozpieszczani przez firmę. Choć jakość obrazu z tych lustrzanek budziła respekt, brakowało im wielu funkcji, szczególnie tych przeniesionych z profesjonalnych modeli. Sporym zawodem był EOS 30D, w którym zmiany w stosunku do poprzednika były kosmetyczne. EOS 40D sprawił, że "Canonierzy" odetchnęli - dostali nową matrycę, Live View, większy ekran LCD i inne udogodnienia. Zmiany w Canonie EOS 50D może nie są przełomowe, ale na pewno nie można ich nazwać kosmetycznymi. Jest ich dużo i dotyczą najważniejszych układów aparatu.
W oczy rzuca się aż 15,1-megapikselowy sensor typu CMOS, wyposażony oczywiście w mechanizm czyszczenia. Producent zdecydował o zachowaniu dla tej linii formatu APS-C (crop 1,6x). Pełna klatka u Canona to ciągle przywilej bardziej profesjonalnych lustrzanek. Można się zastanawiać do czego amator (nawet zaawansowany) wykorzysta te 15,1 megapikseli. Miłośnicy wielkoformatowych wydruków będą zachwyceni - pozostali, zważywszy na rozmiar plików, nieco mniej. Na szczęście Canon pomyślał też o nich i udostępnił dwa tryby sRAW (małe RAW-y): sRAW1 7,1 Mp (3267 x 2178) i sRAW2 3,8 Mp (2376 x 1584). Imponująco wygląda zakres dostępnych czułości: ISO100 - ISO12800. Za obróbkę materiału będzie odpowiadał nowy procesor obrazu Digic IV (14-bitowe przetwarzanie danych). Kombinacja 15 megapikseli na matrycy APS-C i ISO12800 z pewnością dostarczy mu dużo pracy. Canon w informacji prasowej wspomina o zupełnie nowej konstrukcji mikrosoczewek i fotodiod, która pozwala na zachowanie dotychczasowej jakości mimo dość znacznego wzrostu liczby pikseli - czy jest to pradą, pokażą testy.
50-tka od tylca Canon dogonił konkurentów w dziedzinie nie mającej wpływu na fotografowanie, a na komfort pracy. Chodzi o ekran LCD, który nadal ma 3-calową przekątną, ale rozdzielczość wzrosła z 230 000 to 920 000 punktów (VGA). Praca z trybem Live View powinna być więc przyjemniejsza, szczególnie że do ostrzenia będzie można wykorzystać zarówno detekcję fazy jak i kontrastu, a w tym ostatnim przypadku będzie można skorzystać z trybu automatycznego wykrywania twarzy. Jednak nie rozpoznawanie twarzy jest najważniejszą zmianą związaną z autofokusem. To na co czekali użytkownicy to dostrajanie pracy AF-u do poszczególnych obiektywów z poziomu menu - i doczekali się. Być może pozwoli to zapomnieć o problemach z celnością szkieł niezależnych producentów.
EOS 50D nieco zwolnił, ale jednocześnie potrafi zapamiętać dłuższą serię zdjęć. W trybie High-speed robi około 6,3 kl/s, a seria może wynosić 90 JPEG-ów albo 16 RAW-ów. Użytkownik musi jedynie zainwestować w karty UDMA, które EOS 50D wspiera. Jeszcze jedna nowość, obowiązkowa w erze coraz popularniejszych telewizorów HD, to złącze HDMI. Nowy EOS je ma, więc zrobienie pokazu zdjęć na nowym, płaskim telewizorze nie będzie problemem. Drobnym modyfikacjom uległo też menu. Nowa zakładka ma zapewniać dostęp do najczęściej zmienianych ustawień. Dla użytkowników konkurencyjnego systemu powinno to brzmieć znajomo.

żródło: fotopolis.pl
[26.08.2008]

Nikon D90 - wkrótce

Od jakiegoś czasu pojawia się coraz więcej informacji na temat Nikona D90. To, że następca D80-tki pojawi się niedługo jest pewne - Nikonowi brakuje lustrzanki z bieżącej generacji dla średniozaawansowanego amatora. Nikon D80 ma już dwa lata, zaprezentowanie jego następcy nie będzie więc zaskoczeniem. Zaskakujące jest natomiast to, że w Internecie aż huczy od brzmiących wiarygodnie informacji na temat nowej lustrzanki. Podobnie było w przypadku modelu D700 i ostatnich kompaktów, których specyfikacje wyciekły na długo przed oficjalną premierą. Można się tylko zastanawiać na ile to efekt niefrasobliwości pracowników japońskiego producenta, a na ile efekt wyrachowanej kampanii promocyjnej.
Nóweczka lampka do Nikona

Według przecieków z sieci 90-tka ma charakteryzować się nastepującymi elementami:

  • matryca APS-C o rozdzielczości 12 Mp
  • prędkość 4,5 kl/s
  • 11 pól AF
  • złącze do modułu GPS
  • złącze HDMI
  • LCD 2,7 cala
  • Live View z możliwością nagrywania sekwencji wideo z dźwiękiem

Ostatni punkt nie jest może jakimś szczególnym zaskoczeniem - wiele osób typowała rozwój w tym kierunku trybu Live View - ale mimo wszystko wywołał spore zamieszanie. Czy rejestrował będzie sensor główny czy pomocniczy? Z jaką rozdzielczością? Jak długie będą mogły być sekwencje? Oczywiście odpowiedzi na te i inne pytania na razie nie ma. Prawdopodobnie pojawią się w najbliższych tygodniach.
Znacznie mniej wiarygodna plotka dotyczy ceny Nikona D90. Według niej, korpus w kicie z nowym obiektywem 18-105mm VR ma kosztować około 1300 dolarów. Czy i ona się potwierdzi - czas pokaże.

źródło: fotopolis.pl
[19.08.2008]

Nikon SB-900

Nóweczka lampka do Nikona

Najwyższy dotychczas model lampy w systemie Nikona - SB-800 - od dziś jest modelem "średnim". Z pierwszego miejsca zepchnął go Nikon SB-900. Nowy flesz ma szybki zoom 17-200 mm, trzy różnie zdefiniowane "rozkłady oświetlenia" i automatycznie rozpoznaje format matrycy aparatu. Poprawiono też szybkość ładowania. Nikon SB-900 jest całkowicie zgodny z dotychczas istniejącym systemem lamp tego producenta. Od starszych konstrukcji różni się kilkoma funkcjami. Lampa sama rozpoznaje format DX i FX i w zależności od tego odpowiednio ustawia kąt rozsyłu świała. Producent wyposażył ją w szybki zoom 17-200 mm - pełna zmiana zakresu następuje w około 1,2 sekundy.
Nowa lampa ma trzy różne, zdefiniowane przez producenta, "rozkłady oświetlenia". Pierwszy, centralny z uwypukleniem środka kadru skupia niemal całą moc błysku na środku kadru i powinien być używany z teleobiektywami. Drugi, równomierny służy do jednolitego oświetlenia kilku grup obiektów znajdujących się w kadrze. Ostatni, standardowy, odpowiada sposobowi błysku znanemu z modelu SB-800.
Nóweczka lampka do Nikona SB-900 to lampa zmieniona również zewnętrznie. Urosła część z palnikiem i część służąca sterowaniu. Znalazł się tam teraz duży ekran ciekłokrystaliczny, spore pokrętło i cztery przyciski funkcyjne. Uwagę zwraca też nowy włącznik, który pozwala na włączenie trybu sterowania bezprzewodowego jednym ruchem. W zestawie znalazły się tradycyjnie żelatynowe filtry barwne (do światła jarzeniowego i żarowego) oraz uchwyt do ich montażu. Nowością jest to, że lampa sama rozpozna zastosowany filtr i prześle odpowiednią informację do korpusu aparatu. Producent wspomina też, że SB-900 będzie pierwszą lampą, w której użytkownik będzie mógł wgrać nowy firmware.

źródło: fotopolis.pl
[7.08.2008]

Nikon D700

Nikon D700

Tym modelem Nikon poszerza swoją ofertę aparatów z matrycą w formacie FX, odpowiadającej pełnej klatce w małym obrazku. D700 plasuje się między pełnoklatkowym D3 i D300 z matrycą w formacie DX.
Nikon D700 posiada wszystko, co może zaspokoić szerokie spektrum potrzeb fotograficznych. Zaczynając od 12,1 Mp matrycy CMOS w formacie FX (36 x 23,9 mm), poprzez szeroki zakres czułości od ISO 200 do ISO 6400 i prędkość zdjęć seryjnych na poziomie 5 kl/s (do 8 kl/s z gripem MB-D10), a kończąc na 51-punktowym autofokusie.
Do tego D700 oferuje system usuwania kurzu działający na zasadzie drgań o wysokiej częstotliwości i 1005-pikselowy czujnik RGB do pomiaru ekspozycji. Za przetwarzanie obrazu jest odpowiedzialny procesor obrazu EXPEED pracujący w trybie UDMA.
D700 jest długo oczekiwaną propozycją pełnoklatkowej lustrzanki skierowanej do większej grupy odbiorców niż topowe Canony i Nikon D3. Z ceną na poziomie 2600 euro ma szanse poważnie zaistnieć na rynku profesjonalnych lustrzanek.

źródło: fotopolis.pl
[4.07.2008]

Canon EOS 1000D

EOS 450D

Canon nie miał do tej pory lustrzanki dla początkujących amatorów. Mógł za nią uchodzić EOS 450D - nie można go było jednak wprost porównać do Nikona D60, Sony A200 czy Olympusa E-420. Był od nich zauważalnie droższy, choć jednocześnie lepiej wyposażony. Canon EOS 1000D był więc aparatem oczekiwanym.
Matryca nowego EOS-a nie zaskakuje. Tradycyjnie jest to CMOS, w tym modelu w wersji 10-megapikselowej. Również procesor obrazu Digic III znany jest z pozostałych modeli. Zestaw ten pozwala na pracę z czułościami od ISO 100 do ISO 1600. W porównaniu do EOS-a 450D producent zrezygnował z 14-bitowego przetwarzania obrazu na rzecz spotykanego wcześniej przetwarzania 12-bitowego.
Canonowi EOS 1000D znacznie bliżej do konkurencji także pod innymi względami. Liczba pól autofokusa wynosi siedem, z czego czujnik środkowy jest krzyżowy. W stosunku do wyższego modelu można się spodziewać pogorszenia komfortu kadrowania: powiększenie wizjera spadło i wynosi 0,81x, a ekran LCD skurczył się do 2,5 cala (przy zachowaniu rozdzielczości rzędu 230 000 punktów). Krótko trwał też okres, w którym najniższy model EOS-a miał punktowy pomiar światła. Canon EOS 1000D ma jedynie pomiar "skoncentrowany", obejnujący 9% kadru, oraz standardowo centralnie ważony i matrycowy (35 stref).
Aparat pozwala osiągnąć prędkość fotografowania 3 kl/s w przypadku JPEG-ów oraz 1,5 kl/s w przypadku RAW-ów. To podobnie jak konkurenci, ale mniej niż EOS 450D. Producent chcąc stworzyć aparat na najniższą półkę musiał ciąć koszty, a co za tym idzie funkcjonalność aparatu. Wybrał takie, a nie inne obszary - teraz propozycja Canona w tym segmencie nie odbiega znacząco od pozostałych producentów. Warto jednak zauważyć, że EOS 1000D nie został pozbawiony "wszystkiego". Pozostały modne ostatnio funkcje: Live View, czyli podgląd fotografowanej sceny na ekranie LCD oraz system czyszczenia matrycy. Dla początkujących funkcje te mogą być jednymi z kluczowych. Aparat korzysta z kart SD/SDHC.
Aparat ma trafić do sprzedaży w przyszłym miesiącu. Cena za body ma wynosić około 549 Euro, a za zestaw z obiektywem EF-S 18-55 mm około 600 euro. Aparat ma współpracować z uchwytem pionowym BG-E5 i wężykiem spustowym RS-60E3.

źródło: fotopolis.pl
[13.06.2008]

Speedlite 430EX II

Canon zaprezentował najnowszą wersję lampy błyskowej Speedlite 430EX II. Jest to lampa wysokiej mocy z liczbą przewodnią 43. W szerokim kącie pokrywa ogniskową do 14 mm. Nowa lampa oferuje szybkie i ciche ładowanie i pełną kontrolę z poziomu menu kompatybilnych aparatów systemu EOS. Ma to być propozycja skierowana zarówno do amatorów jak i profesjonalistów szukających wszechstronnej lampy reporterskiej.
Z nowinek należy wymienić skrócony czas ładowania o około 20%, nową metalową stopkę zapewniającą niezawodną komunikację i nowy mechanizm szybkiego zakładania lampy na aparat. Speedlite 430EX II integruje się z aparatami systemu EOS. Wykorzystuje automatykę błysku E-TTL II i interpretuje informacje o odległości od obiektywu. Do tego możemy wprowadzić ją do systemu innych lamp Speedlite i wtedy 430EX II jest bezprzewodowo połączony z lampą główną lub jednostką sterującą systemem.

Speedlight 430EX II

źródło: fotopolis.pl
[13.06.2008]

Fujifilm Finepix S100FS

FinePix S100F

Fujifilm Finepix S100FS jest superzoomem, który ma powalczyć o ambitnego amatora z najtańszymi lustrzankami. Oferuje szerokokątny obiektyw za stabilizacją o ekwiwalencie ogniskowych 28 - 400 mm oraz duży sensor o rozmiarze 2/3 cala i rozdzielczości 11 megapikseli. Gdy dodamy do tego sanki na lampę błyskową, wizjer (elektroniczny), zapis RAWów i gniazdo X to otrzymujemy bardzo zaawansowany kompakt. S100FS robi wrażenie lustrzanki, a nie kompaktowego superzooma. Jest to spowodowane obecnością dużego obiektywu o ekwiwalencie ogniskowych 28-400 mm z całkiem przyzwoitym światłem f/2.8-5.3. Jest on wyposażony w ruchomy element, czyli optyczną stabilizację obrazu. Do tego S100FS ma dość duży dobrze wyprofilowany grip i kilka przycisków oraz pokręteł rodem z profesjonalnych lustrzanek. Nie wspominając o gnieździe X, do którego możemy podłączyć studyjne lampy błyskowe.
Niestety jego cena jest trochę zatrważająca, jak na aparat kompaktowy i na początku czerwca wynosi ok. 2000 zł.

źródło: fotopolis.pl
[6.06.2008]

Canon EOS 450D

EOS 450D

EOS 450D to amatorska lustrzanka wyposażona w 12,1 Mp matrycę CMOS z procesorem obrazu DIGIC III i zintegrowanym systemem czyszczenia EOS. Najnowszy produkt Canona wykorzystuje technologię CMOS, charakteryzującą się wysoką czułością i niskim poziomem zakłóceń.
EOS 450D ma wymiary bardzo podobne do swojego poprzednika, modelu 400D. Jest jednocześnie lżejszy - bez akcesoriów waży 475 g. Grip i miejsce na kciuk zostały pokryte gumą, dzięki czemu aparat trzyma się pewnie nawet spoconą dłonią. Pierwsze, co rzuca się w oczy po wzięciu aparatu do ręki to, duży 3-calowy wyświetlacz.
Elementy obsługi aparatu umieszczono we właściwych miejscach. Przyciski i pokrętła znajdują się tuż pod palcami i nie trzeba ich długo szukać. Wygodę pracy podnosi czujnik przyłożenia oka do wizjera, który wyłącza monitor gdy obserwujemy kadr przez wizjer.
Canon 450D jest wyposażony w akumulator LP-E5 o pojemności 1050 mAh. Według danych producenta pełne naładowanie powinno wystarczyć na zrobienie około 500 zdjęć w normalnych warunkach temperaturowych.
EOS 450D jest dość szybkim aparatem z dobrym pomiarem ostrości. Na pochwałę zasługuje podgląd głębi ostrości i bracketing, z których wielu producentów rezygnuje w konstrukcjach amatorskich.
Matryca typu CMOS pozwala mieć nadzieję na niski poziom szumów. Canon 450D nie zawodzi. Do ISO 800 jest naprawdę dobrze, szumy są prawie niezauważalne. ISO 1600 wygląda bardzo przyzwoicie, szum jest równomierny i nie tworzy dużych zgrupowań czerwonych plamek.
Podsumowując, Canon EOS 450D jest propozycją skierowaną do wymagających amatorów. 12,2-megapikselowa matryca wykonana w technologii CMOS zapewnia niewielkie szumy i świetne odwzorowanie szczegółów nawet na ISO 1600. 450D jest pierwszą amatorską lustrzanką Canona wyposażoną w podgląd na żywo. Obraz jest wyświetlany na największym w tej klasie sprzętu 3-calowym monitorze. Aparat oferuje wiele funkcji wyciągniętych na wierzch, do tego obiektyw kitowy wyposażony w stabilizację obrazu. Warto też wspomnieć o podglądzie głębi ostrości i bracketingu, funkcjach które powinny się znaleźć w lustrzance.

źródło: fotopolis.pl
[5.06.2008]